Przecieki, nieszczelne okna, wiatr z gniazdek albo gniazdka za kaloryferami. Takie absurdy budowlane to chleb powszedni osób zajmujących się odbiorami. Jak słyszymy, pół biedy, gdy ktoś popełni błąd, gorzej, gdy deweloper nie chce go uznać. – Wielu myśli: nieważne, jak kiepskie mam mieszkanie, i tak ktoś je kupi – mówi inżynier Wiktor Hałabiś.